samotnej podróży. Jak widzicie miałam sporo rzeczy, a nie bardzo miał kto mi pomóc, więc musiałam
dać sobie radę sama. Jakoś udało mi się dotrzeć. Na miejscu przemili organizatorzy imprezy znaleźli dla mnie
stoliki i krzesło, dzięki czemu moje stoisko nie składało się z samego stojaka, a ja mogłam sobie 'klapnąć'.
Największym powodzeniem cieszyły się bluzy, co raczej nie powinno dziwić, bo w końcu zbliża się jesień hehe ;)
Chociaż wczoraj, na szczęście, było jeszcze całkiem ciepło. Mam nadzieję, że za tydzień będzie podobnie, bo znów mnie czeka wycieczka.
Tym razem Street Kamp w Soho Factory.
Zapraszam Was oczywiście bardzo serdecznie. Będę mieć nowe bluzy! ;D
I jeszcze na koniec dziękuję wszystkim za odwiedziny i zakupy.
Basiu, dzięki za wspólną kawę i dotrzymanie towarzystwa. :*
GOSHKO...jesteś wielki
OdpowiedzUsuńoryginalniejszych DIY chyba nie robi nikt i to jest fajne <3!!!! uwielbiam
OdpowiedzUsuń